piątek, 27 lutego 2015

Telefon 4 - Poszukiwania w stogu siana. Cz.2

  *Nadawca Sms-a - Juvia Lockser*
   Facet w kawiarence wyprowadził mnie nieźle z równowagi. Muszę pamiętać na przyszłość, że nie należy nawet zaczynać odpowiadać komuś takiemu. Chociaż był nawet przystojny przyznaję mu to.
  Słońce zaczęły zakrywać chmury, czyżby miał padać deszcz? Zawiesiłam wzrok na niebie. Jakoś specjalnie mnie to nie dziwiło. Tam skąd pochodzę ciągle padało i obwiniano mnie o taką pogodę. Szlag! Zapomniałam zabrać parasolki. Ciekawe czemu Mirajane chciała się spotkać przy czyimś grobie? Czyżby ktoś jej bliski odszedł? Zauważyłam, że Jellal i białowłosa stali już w umówionym miejscu - Przepraszam za spóźnienie! - wydyszałam z ledwością.
  - Nic się nie stało. Gajeel, jeszcze nawet nie przyszedł - powiedziała uśmiechnięta Mira. Nie pamiętam abym kiedykolwiek ujrzała ją bez uśmiechu. Natomiast postawę Jellala zawsze mi trudno było odgadnąć, więc jak już coś wiedziałam to z niepotwierdzonych plotek.
  Najsławniejszą była ta, w której podczas pamiętnego urlopu mężczyzny, przeskrobał coś z niejaką Erzą. Słyszałam, że były one dwie, tak samo wyglądały, mówiły tym samym głosem, miały taki sam sposób bycia, a jedyne co je różniło to nazwisko. Współczuję mu nawet musiał być wtedy nieźle oszołomiony oraz skonfundowany. Obie podobno przedstawiły się mu samym imieniem, co skomplikowało wszystko jeszcze bardziej. Prawdopodobnie od tamtych pamiętnych wydarzeń  brązowooki ma uraz do wszelkich przedstawicielek płci  damskiej.
  Kiedy o tym tak sobie myślę, można by szpiegować Jellala, żeby wiedzieć jak to rzeczywiście było. Kupię super szpiegowski sprzęt czyli - aparat fotograficzny, podsłuch, dyktafon, płaszcz, czapkę Sherlocka Holmesa, lupę i gazetę. No co? Tak robią postacie z kreskówek, które zawsze obrywają. Jednak to jest rzeczywistość. Następnie będę potajemnie sprzedawać jego zdjęcia kobietom na czarnym rynku, po czym otworzę własne biuro detektywistyczne! Kto wie może z Gajeelem też mogłabym spróbować? Na pewno znalazłabym z pięćdziesiąt znajomych klientek. Czarnowłosy nawet nie ma pojęcia ilu paniom zawrócił w głowie. Jest tylko jeden mały mankament stróż prawa powinien dawać przykład. A sprzedawanie zdjęć kolegów z pracy na czarnym rynku raczej do dobrego przykładu nie należy.
  Westchnęłam ciężko. Czemu Redfox się spóźnia? Niby taki porządny oraz przykładny, ale jak przychodzi co do czego to irytuje samym swym istnieniem. Może trzeba znaleźć mu dziewczynę? Niezła myśl może przestanie mniej pesymistycznie podchodzić do życia. O ile jest to możliwe życzę mu jak najlepiej.
  - Nieważne zaczniemy bez niego. Znając go siedzi gdzieś obok i podsłuchuję - mruknęłam.
  - Nieprawda! Po prostu się posilam! - wykrzyczał czerwonooki. Właściwie to brakuje mi tu czegoś.
  - Tak, tak wierzymy ci... No dobra ktoś ma jakieś informacje o naszym celu? -  spytałam. Wszyscy zgodnie pokręcili głowami. Zebrane tu osoby miały tylko zdjęcie tego całego Gildartsa.
  Mirajane jeszcze chwilę przyglądała się zdjęciu, żeby rozszerzyć w zdumieniu swe błękitne oczy.
  - Mira, co ci jest? - Mój głos wydawał mi się w obecnej chwili bardziej odległy niż zazwyczaj.
  - Ten znak... Wróżbitka, którą wczoraj spotkałam miała dokładnie taki sam znak na brzuchu! - krzyknęła sprawiając, że wstrzymałam oddech. Mi też wydawał się dziwnie znajomy, czyżby ten chłopak w kawiarence mógłby być członkiem tej gildii?
  - Ja też go widziałam. Osoba, którą spotkałam przed chwilą w kawiarni go miała, ale pewnie dawno z niej wyszła - mruknęłam. Jellal również milczał co utwierdzało mnie w przekonaniu, że on również miał styczność z tym symbolem częściej niż przypuszczał.
  - I? Co ma nam niby pomóc jakiś znaczek? Przecież nie wybieramy się na pocztę, żeby wysyłać listy miłosne! - oznajmił Gajeel. On najwidoczniej jeszcze nie załapał w porównaniu do reszty.
  - Panie siubi, dubi, duba, jeszcze nie zrozumiałeś? Ten znak muszą nosić wszyscy członkowie gildii Fairy Tail! Jeśli ujrzymy go u kogoś wystarczy tą osobę śledzić, a prędzej czy później zaprowadzi nas do celu! - Nie wytrzymałam napięcia. Miałam nadzieję, że czarnowłosy nie zrozumiał tych słów jako obelgi. Przeliczyłam się. Zdecydowanie się przeliczyłam.
  - Masz coś do mej wspaniałej muzyki optymistyczna trzpiotko? Nie jestem przynajmniej piszczącą idiotką, która żyję w świecie kucyków pony! - Przesadził. Puściły mi nerwy.
  - Ach, tak? W końcu nie możesz być idiotką, ponieważ jesteś mężczyzną! Możesz być tylko pełno etatowym głąbem! Bez naszej pomocy w ogóle byś nie odnalazł Fairy Tail! - Próbowałam na twarzy przyodziać kpiący uśmiech.
  - Chcesz się założyć? Do tego zadania spokojnie wystarczymy ja i Jellal. Kobiety nie mają prawa głosu! - mruknął nie spodziewając się, że wkurzy tym Mirę.
  - Kobiety nie mają prawa głosu, hę? Życie ci niemiłe Gajeel?  Przyjmuję zakład! Wygra ta strona, która złapie Gildartsa Clive'a! Przegrani będą musieli uklęknąć przed zwycięzcami i polizać buty z słowami męczeńskich przeprosin! - Pierwszy raz autentycznie panna Strauss zaczęła mnie przerażać bardziej niż jakakolwiek inna osoba. Całe moje wyobrażenia o jej dobroci przemieniły się w nic nie znaczący pyłek. Ta postawa, sposób mówienia, zabójczy wzrok dobijała mnie bardziej niż Gajeel podczas "swojego okresu".
  Na koniec z ustalonym przez nas zakładem poszliśmy w zupełnie różne strony. Mirajane i ja na zachód, a Gajeel oraz Jellal skierowali swe kroki ku wschodniej plaży. Na pewno razem z białowłosą im dokopiemy i wygramy ten zakład! W końcu mamy pewną przewagę - widziałyśmy już, aż dwóch członków tej gildii.
***
*Nadawca Sms-a - Leo Loki Hospicius*
  - Leo, misiaczku kiedy skończysz pracę? - usłyszałem głos mojej dziewczyny Lucy. Morderstwo tej małej dziewczynki nie dawało mi spokoju. Jakiś szczegół musiał umknąć spośród reszty, a ja nienawidziłem  uczucia, że coś umykało ukradkiem przed moimi oczami. 
  - Nie wiem. Mam wrażenie, że coś mi umknęło. Może trzeba by było przesłuchać Juvię jeszcze raz? - zapytałem Heartfillię.
  - Kochany ona jest w takim szoku, że na pewno jeszcze nie pamięta drobnych szczegółów. Nie powie tobie więcej niż wczoraj. Jej wersja będzie dokładnie taka sama. Poczekajmy co najmniej tydzień lub dwa, żeby ochłonęła i zajmijmy się przesłuchiwaniem innych osób - westchnęła ciężko.
  - Innych? - Uniosłem zdumiony brew.
  - Nie widziałeś porannej gazety? - zdumiona zaczęła się bawić kosmykami złotych włosów, które urzekły mnie już przy naszym pierwszym spotkaniu.
  - Nie. - Piwnooka po tym stwierdzeniu chyba uznała, że należą mi się wyjaśnienia.
  - Randi Roseliana, ta słynna piosenkarka jest jej siostrą bliźniaczką. Wszystkie gazety piszą o śmierci jej krewnej Marielle Roseliany. Naprawdę nie wiedziałeś? - Wzrok blondynki naprawdę mnie teraz troszkę dołował.
 - A niech to szlag! Zapomniałem o tych wszystkich wścibskich dziennikarzach! Nie udzielaj im żadnych informacji w tej sprawie! I tak już za dużo sobie na to pozwolili! - Walnąłem ręką o blat biurka. Chociaż trzeba przyznać, że mam u nich drobny dług wdzięczności.
  - Już się tym zajęłam. Trójka podopiecznych Ichiyi wszystko nadzoruje - powiedziała.
  - Doskonale. Jutro przesłuchamy tą całą piosenkarkę. A propos innych spraw martwię się jak sobie poradzi czwórka, która ma infiltrować Fairy Tail. - Poprawiając swe okulary spojrzałem wprost na kobietę.
  - Nie martw się na zapas bo osiwiejesz. Na pewno się świetnie dogadują!  Tylko czemu powiedziałeś im, że ja lub Ichiya jesteśmy zdrajcami? Dobrze wiesz, iż jest to kłamstwo.
  - Jednak faktycznie mamy zdrajcę w swych szeregach i nie mam pojęcia kto to. Chciałem po prostu wzbudzić w nich większą czujność niż zazwyczaj. Tyle niewyjaśnionych spraw, a jeszcze ten szpieg. Jestem powoli tym wszystkim zmęczony - wyszeptałem.
  Kobieta zrzuciła buty i weszła na moje biurko. Idąc na czworakach przybliżyła się do mych ust. Poczułem jak wszystkie moje problemy znikają, a nasze oddechy są wyrównane. Pocałunek zdecydowanie był zaborczy, gwałtowny oraz zachłanny. Odrywając się od siebie ciężko dyszeliśmy, ale ta krótka chwila zapaliła mi lampkę, że chciałbym zrobić to jeszcze raz. W sumie jesteśmy parą od niedawna, więc to pierwszy raz kiedy się całowaliśmy. Rosło we mnie uczucie podekscytowania, lecz blondynka wyszła zanim zdążyłem posunąć się dalej. I dzięki Ci Boże, ponieważ oboje nie byliśmy jeszcze na to gotowi. Poza tym miałem dużo pracy.

***
*Nadawca Sms-a - Cana Alberona*
  Widocznie zrobiłam wrażenie na członkach gildii tym, że jestem trzeźwa. Wszyscy zaczęli się pytać czy coś się stało.  Odpowiadałam, mrzonkami, iż mi nic nie jest. Tak naprawdę fatalnie odczuwałam skutki wczorajszej wróżby dla tamtej kobiety. Gray wrócił z kawiarenki przeklinając na jakąś nierozgarniętą kobietę. 
  - Aż tak zapadła ci w pamięć? - spytałam, żeby odejść od tematu mojego samopoczucia.
  - Nie. Po prostu mnie wkurzyła bardziej niż ty kiedy miałem osiem lat - mruknął, a ja przypominając sobie tamtą sytuację ryknęłam śmiechem. Wtedy po raz pierwszy w życiu wypiłam beczkę whisky, ale również przestałam rozmawiać z Laxusem. Gdzie się podziała nasza dawna przyjaźń? Nie mam pojęcia. Obecnie jego smutek, radość lub troski z twarzy mogą odczytać Raijinshu, ale nie ja.
  Na pewno teraz nie mogłabym mu pomóc w żaden sposób, ponieważ przestaliśmy rozmawiać i nasze charaktery kompletnie się zmieniły. On przestał być radosnym dzieckiem. Ja obecnie uważam za najlepszą więź butelkę wina.
  Westchnęłam, wszystko mnie boli, czyżby ta białowłosa kobieta mogłaby być, aż tak potężna? Kiedy wspominany Laxus wszedł do gildii automatycznie na niego zerknęłam. Miałam taki tik kiedy o nim myślałam. Blizna w kształcie pioruna na prawym poliku była śladem po walce, którą kiedyś stoczył. Blond nastroszone włosy podkreślały tylko jego dobrze zbudowane ciało, było śmiesznym obecnie pomyśleć, że był dawniej tylko wątłym dzieckiem. Niebieskie jak niebo oczy prześwietlały całe pomieszczenie jakby chciały określić co się działo podczas nieobecności mężczyzny. Czarne słuchawki zagłuszały niepotrzebne zamieszanie czyli "bójek imbecyli" jak to kiedyś określił.
  Nie wytrzymałam kiedy jego wzrok przeszedł na mnie. Wstałam z krzesła i pożegnałam Graya oznajmiając, że idę kogoś szukać.
  - Kogo? - zapytał czarnowłosy.
  - Pewną kobietę, która przydałaby się w tych ciężkich czasach dla naszej gildii. Jest silniejsza nawet od ciebie Fullbaster. Na równi z Erzą - mruknęłam starając unikać wścibskich spojrzeń. Gray tylko rozdziawił zszokowany usta. Wyszłam z budynku gildii.
  Czas rozpocząć poszukiwania! Na odchodne usłyszałam tylko - "To dlatego przez cały wczorajszy oraz dzisiejszy dzień była trzeźwa"  Pokręciłam tylko głową. Nawet ja Cana Alberona mogę przecież mieć gorszy dzień. Na początek zlokalizuję położenie interesującej mnie osoby.

                                                                                                       
Od Autorki:
 Życzę wszystkim radosnych Walentynek! W tym rozdziale króciutka scenka pocałunku między Lokim a Lucy!  Macie ją dzięki temu świętu.xD W każdym razie rozdzialik czwarty zakończony! Do zobaczenia w następną sobotę o tej samej porze!
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
                                                                                                       
                                                                                                        
     






4 komentarze:

  1. Znowu... znowu zjadło mi komentarz kiedy już tyle napisałam ci ;.;. Ok więc mamy Lakiego i Lucke. Wiesz cieszy mnie że nie łączysz blondynki z natsu. Niby nie mam nic do Nalu - część znanych blogów jest nawet ciekawa ale jak jest tego tak dużo to człowiek zaczyna mieć dość. Tu też usadzisz ją jako antybochaterkę ? (tu był mój wywód o kaskadzie podziękuj mojemu netowi że się zamkną i go skasował) No Gajek jak zwykle nie chce męczyć się myśleniem.... pal licho jakieś znaki co mogą im pomóc on i tak szuka budynku gildii i nie ma zamiaru zawracać sobie głowy tatuażami.No i jeszcze raz gratuluje systematyczności ja mam tyle na głowie że nie dałabym rady choć wena i pomysły aż się wylewają czasu brak... tak chciałam na walentynki coś dać ale nie wyrobiłam ;( No ale się cieszę że tobie się udaje ^^ Do następnego razu ^^ Może mi się uda wyprodukować rozdział w tygodniu.... chciałabym :/

    AlishaKurokami

    OdpowiedzUsuń
  2. Nosz nie ten nick.... AlonseKurokami ... nie myśl o innej stronie gdy piszesz komentarz :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Lucy tu akurat nie będzie antybohaterką. Taka rekompensata po tym jak traktuję ją w Kaskadzie. Ja też lubię NaLu, ale LoLu też lubię a ten pierwszy paring przeważa, więc Lucy dla odmiany jest z Lokim. :D A Mirajane będzie z Natsu. I tyle.
      No dzięki, lecz za wcześnie mi pogratulowałaś.xD Z tego wszystkiego notki informacyjnej, że nie będzie rozdziału 5 przed zeszłą sobotą zapomniałam napisać. [Nocowałam u kuzynki]
      Co do Gajeela no ba! Komu by się chciało szukać takich małych znaczków.xD
      Co do podpisu to się nie martw. Domyśliłabym się po końcówce, że to ty. :)
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  3. SUPERRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR!!!!
    To się robi coraz ciekawsze! I nic, że trochę mało opisów jest. KOcham ten blog, świetnie mi się go czyta i jaka fajna jest świadomość, że jeszcze parę rozdziałów przeze mną!

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? Skomentuj, ładnie proszę! Anonimy proszę o podpis. :)